piątek, 27 maja 2016

Mały krok dla ludzkości, wielki dla mnie!



Po wyjściu ze szpitala, nie chodziłem, miałem ogromny problem z ręką, nie chciało mi się żyć ze świadomością, że coś tak cennego jak zdrowie zostało mi odebrane od tak. W wieku ośmiu lat rówieśnicy, bawili się na placu zabaw, zza okna było słychać krzyki i piski, ja siedziałem tylko w domu z kotem, którego dostałem tuż po incydencie z chorobą. Rozmawiałem z nim jak z kolegą, wydawać mogłoby się że tylko on mnie rozumie. Pierwsze pół roku było koszmarne, tylko dom, lekcje indywidualne w domu, odwiedziny w domu, rehabilitacja w domu. Wszystko się tam odbywało, ponieważ byłem wciąż zbyt słaby by móc wyjść na zewnątrz.Życie w czterech ścianach,bez sensu.
Pewnego razu postanowiłem że wezmę się za siebie, nie poddam się, nie tak łatwo, znajdę w sobie siłę do dalszego działania ! Kolejny raz ktoś mi dał kopa w **** (w pozytywnym znaczeniu) . Byli to moi koledzy i koleżanki . Przychodzili w odwiedziny, świetnie się bawiliśmy, oni dodawali mi tyle wsparcia otuchy "wiatru w skrzydła". Kolejnego dnia rano po tego typu odwiedzinach zdarzyło się coś niebywałego!
Kiedy się obudziłem, mama robiła śniadanie postanowiłem że spróbuje czegoś co do tej pory mi nie wychodziło, wstania z łóżka samemu, bez niczyjej pomocy tylko ja i podłoga. Wiesz co się stało drogi czytelniku ? Upadłem, próbowałem przez kilka miesięcy bezskutecznie. Po tych miesiącach byłem cały w siniakach.Rodzice prosili mnie, abym nie próbował wstawać sam, bo mogłem się połamać i mogło to się źle skończyć. Jak zwykle ich nie posłuchałem. Powiedziałem sobie że spróbuję ostatni raz.Znów nadszedł poranek, obudziłem się.Mama,znów robiła śniadanie. Miałem cel, który musiałem zrealizować. Usiadłem na łóżku,spuściłem nogi i... równocześnie,kiedy  wstałem z łóżka  mama weszła do pokoju, upadła, tym razem ona! Zobaczyła mnie stojącego
. Zaczęła się cieszyć a zarazem płakać.
Ciężka praca popłaca, zawsze są z niej owoce.Samozaparcie,bunt, liczne próby to dzięki temu dziś chodzę, co prawda nigdy moje kończyny nie będą sprawne w 100% no ale należy cieszyć się z tego co uzyskałem do tej pory. Rehabilitacja stacjonarna,liczne turnusy rehabilitacyjne ,operacja, i masę innych koszmarnych rzeczy przez które musiałem przejść  lub przechodzę do dnia dzisiejszego wykreowało nowego mnie.Silniejszego, patrzącego z innej perspektywy na świat. Dziś wiem ,że gdyby nie moi rodzice którzy mnie wspierają i szukają różnego typu terapii, nie byłbym tym kim jestem teraz.Pozyskują oni środki na moją rehabilitacje która jest bardzo kosztowna, szukają dobrych turnusów rehabilitacyjnych,ortez itp.  Bardzo im jestem za to wdzięczny.


Kolejny wpis już we wtorek!
Instagram vvpiotrvv

3 komentarze:

  1. Brawo Piotr,popłakałam się cztając Twój wpis,
    mało tego dalej płaczę,
    bo prawdą jest że i dla Ciebie ale i dla Twoich rodziców
    to były trudne chwile,ciężkie przejścia,i wytrwałe zaangażowanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. To bardzo dobrze, że koledzy o Tobie pamiętali a Ty się nie poddałeś. Opłaciło się :) Też się popłakałam, teraz będę bardziej cenić to co mam

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym nagrać o tobie film. A w zasadzie o twojej walce. A może etiuda? Natchnales mnie bardzo <3

    OdpowiedzUsuń