Witaj, jeśli nie widziałeś poprzedniego postu,zapraszam do zapoznania się z nim.
Nie wiedziałem gdzie jestem i co się ze mną stało, nie mogłem mówić chodzić ani siedzieć, mogłem jedynie leżeć.Istny koszmar z najstraszniejszego horroru ! Gdy obróciłem głowę zobaczyłem pielęgniarkę podpinającą kroplówkę do mojej żyły . Strach się nasilał z, każdą minutą. Nie wiedziałem co się stało i czy spotkam jeszcze swoich bliskich... Nagle drzwi otwarły się i zobaczyłem mamę, całą szczęśliwą że wróciłem do świata żywych, rzuciła się i uściskała mnie! Miałem tyle pytań do niej, ona do mnie pewnie też. Byłem bardzo słaby fizycznie jak i psychicznie Strach zmalał, gdy zobaczyłem Mamę.
Najgorsze było karmienie przez sondę ! Gdy sobie to przypomnę aż mam ciarki, ale jakoś trzeba było jeść.Dzień pierwszy w szpitalu był okropny, bardzo się dłużył, mogłem tylko patrzyć w sufit lub na ściany zapełnione bajecznymi ptakami.
Nazajutrz zobaczyłem tatę ! Trzymał On w ręku segregator z karteczkami, kiedyś się takie coś kolekcjonowało, aby później móc wymieniać się z przyjaciółmi . Było świetnie widzieć tatę.Pokazywał mi karteczki które przedstawiały różne zwierzęta, postacie z bajek ,samochody i cała masa innych rzeczy. Przed chorobą miałem pełno segregatorów z karteczkami. Stare dobre czasy. Gdy tata pokazał mi postać z Kubusia Puchatka, mojej najlepszej bajki z dzieciństwa,powiedziałem pierwsze słowo ! A brzmiało ona mniej więcej tak "Tigrys", Odzyskałem głos ! Niesamowite uczucie.
W szpitalu spędziłem 30 dni, dzięki rodzinie która mi kibicowała nauczyłem się mówić,siedzieć, jeść uczyłem się od podstaw,tak jak małe dziecko.Nic nie przyszło mi łatwo, w szpitalu były wzloty i upadki. Jednak kiedy ma się kogoś, kto w ciebie wierzy i jeśli Ty wierzysz w samego siebie możesz pokonać wszystko, możesz odnieść sukces. .W szpitalu poznałem dużo życzliwych osób oraz ich historie. Tych ludzi również skrzywdził los, chodź nie zasłużyli na to.
Po 30 dniach ciężkiej walki i uczenia się wszystkiego od nowa zrozumiałem, jedną rzecz nie można myśleć że zdrowie jest czymś oczywistym, że mamy dwie nogi i dwie ręce że chodzimy i że tak zawsze będzie, trzeba uświadomić sobie jak mało brakuje,aby to wszystko stracić, ja uświadomiłem sobie to w wieku ośmiu lat,kiedy choroba zmieniła mój punkt widzenia na wiele spraw i rzeczy,
Po wyjściu ze szpitala musiałem się nauczyć chodzić i władać ręką ale o tym w następnym poście na tym blogu. Pozdrawiam !!!!
Jejku, twoja historia jest niesamowita. Naprawdę czasem jest nam źle i po prostu mamy pretensje do całego świata, a Ty nie dość, że tak nie robiłeś, to w dodatku wyszukiwałeś pozytywów. Wow
OdpowiedzUsuń